niedziela, 7 kwietnia 2013

Prolog


He's a Pirate

-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?
-Masz inne ciekawe pytania?
-Może, ale teraz chcę znać odpowiedź na te dwa! – krzyknęłam zdenerwowana.
-Spokojnie. Na pierwsze pytanie powiem tylko tyle, że nie powinno Cię to obchodzić. Przynajmniej nie teraz. Co do drugiego pytania to odpowiedź jest prosta. Nic.
-To dlaczego mnie tu trzymasz? – zapytałam.
-Widzisz, Eleno, tu chodzi o coś więcej niż sądzisz. Muszę się z kimś skontaktować. A jedyną drogą do tego jesteś Ty – odpowiedziała.
-Ale o co chodzi?
-Nieważne.
Popatrzyłam na dziewczynę. Na jej twarzy pojawił się irytujący uśmiech. Zaraz! Skądś znam ten uśmiech.
Popatrzyła na mnie przenikliwie zielonymi oczami. Ich kształt przypominał mi oczy Stefana.
Musiałam zrobić dziwną minę, bo moja porywaczka zaśmiała się. Śmiała się głośno, jednak coś w tym śmiechu sprawiło, że i ja się uśmiechnęłam, jednak gdy wampirzyca założyła ręce na głowę i poprawiła włosy, zamarłam.
Na jej palcu znajdował się pierścień. I to nie byle jaki. Identyczny jak ten, który widziałam na zdjęciu u mamy braci Salvatore. Co prawda zdjęcie było już wyblakłe i podniszczone, jednak pierścionek był dosłownie taki sam. Dałabym za to uciąć sobie rękę.
-Skąd go masz? – spytałam, wskazując na dłoń dziewczyny.
-Pierścień? Mam go odkąd pamiętam. Ciotka mówiła mi, że dostałam go w dniu narodzin. Poza tym ja zadaję tu pytania. A teraz potrzebuję coś, co zdenerwuje Twojego chłopaka i jego brata – odpowiedziała i podeszła do stołu, z którego wzięła nóż.
-Chcesz mnie zabić? – rzuciłam kolejne pytanie, a ona znów wybuchła śmiechem.
-Mówiłam już, że nie mam zamiaru Ci nic zrobić.
-W takim razie po co ten nóż?
Czarnowłosa zaśmiała się i zbliżyła się do mnie. Wzięła w rękę pukiel moich włosów i jednym pewnym ruchem ścięła go do połowy. Następnie odłożyła nóż na stolik, a włosy wsadziła do koperty. Do ręki wzięła długopis i pospiesznie napisała coś na karteczce, którą wrzuciła do środka. Zakleiła ją, odwróciła się i podeszła do mnie.
-Wiesz, zawsze mogłam uciąć Ci palca, ale aż tak wredna nie jestem – powiedziała, trzymając kopertę, na której pięknym charakterem pisma było napisane
Damon i Stefan Salvatore. – Wybacz, ale muszę znaleźć kogoś do zaniesienia przesyłki – dodała i wyszła. Kiedy zyskałam pewność, że nie ma jej w pobliżu spróbowałam się uwolnić. Z łatwością przerwałam foliowe podkładki, jednak gdy tylko sznury dotknęły mojej skóry zaczęłam krzyczeć. Więc do tego one służyły! Gdybym wiedziała, że sznur jest nasączony werbeną nie próbowałabym się wyrywać, a teraz? Cierpię tak samo jak wtedy, gdy oparzył mnie mój naszyjnik, gdy byłam jeszcze człowiekiem.
W końcu pojawiła się wampirzyca. Widząc, co się ze mną dzieje, pokręciła głową i zaśmiała się pod nosem. Z szafki, która stała obok stołu, wyciągnęła dwie pary metalowych kajdanek i sznury. Przypięła mnie nimi do krzesła, a sznury zawiązała tak, bym nie mogła się wydostać. Gdy skończyła zawołała jakieś mężczyznę, który ściągnął, które miały w sobie trującą roślinę.
Kiedy wyszedł zauważyłam coś w ręce dziewczyny. Był to zaczęty woreczek z krwią. Patrzyłam na niego spragniona. Westchnęła i podeszła do mnie.
-Pij –oznajmiła, na co ja popatrzyłam na nią zdziwiona. Dlaczego daje mi krew, mimo że jest sama głodna? – Serio, pij – przerwała moje rozmyślenia, wsadzając mi rurkę do ust. Więcej nie trzeba było mówić. Szybkimi łykami popijałam płyn bojąc się, że nagle mi go zabierze. - I tak nie przepadam za krwią z woreczka. O wiele lepsza jest ciepła prosto z pulsującej tętnicy jakiegoś przystojniaka.
Warknęłam i przestałam pić, wyciągając rurkę. Spojrzałam na pełny do połowy woreczek. Nadal chciałam pić jednak zastanawiało mnie, dlaczego była dla mnie taka miła. Spojrzałam na nią.
-Powiedz mi coś. Dlaczego to robisz? Mogłaś pozwolić by werbena dalej mnie parzyła i pić krew nie dając mi jej. Czemu to robisz?
-Mówię to po raz trzeci i ostatni. Nie mam zamiaru Cię ranić. Nic złego mi nie zrobiłaś. Jak na razie – odpowiedziała i uśmiechnęła się. – Ale i tak będziesz związana.
Chciała mi wsadzić znów rurkę do ust, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wpadli Damon i Stefan.
Gdy pierwszy z nich spojrzał na moje ręce a potem na mnie, rzucił się na dziewczynę odpychając ją ode mnie. W tym czasie Stefan uwolnił mnie. Damon wziął kołek i już miał przebić jej serce, gdy ciemnowłosa nagle podniosła głowę z ziemi, patrząc na niego. Niebieskooki wampir zamarł i kołek upadł na podłogę. Stefan podbiegł do brata, a wampirzyca wstała odgarniając włosy z twarzy.
-Przecież to nie możliwe! – krzyknął Damon. – Ona nie żyje ponad 150 lat.
-Chyba, że stała się wampirem – dodał młodszy z braci.
-Nie możliwe – odparł starszy Salvatore.
-Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi? – zapytałam.
-Ona przypomina nam kogoś, ale to nie możliwe żeby ona nią była – powiedział zdziwiony Damon.
-Ale o kim wy mówicie? – spytałam zdenerwowana.
-Ona… ona… - zaczął młodszy z nich. – Ona przypomina…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest dla mnie jak skarb. Dzięki nim wiem, że mam dla kogoś pisać, wiem, że na tym świecie są ludzie, którzy cieszą się z każdego nowego rozdziału i czekają niecierpliwe na każdą kolejną część wytworu mojej wyobraźni.
Za każde kolejne serdecznie dziękuję,
Claire.