niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział I – Obiecałeś mi coś!



Obudziły mnie krzyki braci Salvatore.
Przez chwilę rozglądałam się po pomieszczeniu, nie wiedząc gdzie jestem. Jednak po chwili wszystko mi się przypomniało. A dokładniej przypomniała mi się moja wczorajsza wyprawa do Mystic Grilla i Damona.

Wszystko zaczęło się popołudniu, po tym jak wypiłam 2 szklanki zwierzęcej krwi. Nie smakowała mi za bardzo, ale nie miałam zamiaru zabijać niewinnych ludzi. Nadal do mnie nie dotarło, że jestem wampirem, dlatego postanowiłam jakoś o tym zapomnieć, jak i o braciach Salvatore, przynajmniej na kilka godzin. Pierwszy pomysł jaki wpadł mi do głowy, to właśnie ten lokal. Gdy weszłam do Grilla, usiadłam przy stoliku zamówiłam kieliszek wódki i wypiłam całą jego zawartość. Po chwili zamówiłam jeszcze dwa, które również szybko opróżniłam. Jednak kiedy to nadal nie pomagało kupiłam całą butelkę tego alkoholu i tak siedząc popijałam ją samotnie. Po opróżnieniu czułam się lepiej, lecz wciąż rozpaczałam z powodu mojego wampiryzmu i śmierci Alarica.
Lekko zamroczona podeszłam do baru i tym razem zdecydowałam się na butelkę whisky. Jakiś czas później zostało już tylko połowa. Poczułam się tak, jakby moje problemy zniknęły. Aktualnie leciała piosenka Run to The Hills, a ponieważ czułam się szczęśliwe, wstałam i zaczęłam tańczyć oraz śpiewać do niej. Po chwili dołączyły do mnie jakieś dziewczyny, które również były podpite. Do końca piosenki świetnie się bawiłyśmy.
-Cześć, mam na imię Amy – powiedziała blondynka, która stała obok mnie, gdy piosenka się skończyła. - Może się do nas dołączysz?
-Chętnie! Jestem Elena. Jest jakaś szczególna okazja, dla której pijecie?
-Kelly, ta rudowłosa, wychodzi za mąż. A ty?
-Problemy. Zaraz przyjdę, tylko przyniosę moją whisky.
-Ok, będziemy czekać.
Chwiejnym krokiem podeszłam do mojego stolika i wzięłam z niego butelkę i szklankę. Na ramię zarzuciłam torebkę i poszłam do stolika dziewczyn.
-Hej – powiedziały wszystkie.
-Nicole, Serena, Ashley i Samantha – przedstawiła mi po kolei swoje koleżanki Amy. – No i Kelly, gwiazda wieczoru.
-Elena – odparłam i usiadłam bok Amy.
Zaproponowałam dziewczyną whisky i gdy się zgodziły, nalałam każdej kilka łyków a sama dopiłam resztę.
-Tak więc Eleno – zaczęła Nicole – co Cię martwi?
-Mężczyźni.
-Złamane serce przejdzie – powiedziała Sam.
-Nie o to chodzi. Zakochałam się w dwóch chłopakach. Wybrałam jednego z nich, a drugiemu powiedziałam, że gdybym spotkała sotkła go pierwszego, to być może wybrałabym jego. I okazało się, że tego drugiego poznałam pierwsza, ale zapomniałam o tym.
-Ale jak to możliwe?
Ups. Co teraz? Nie powinnam tyle pić, bo zaczynam wyjawiać sekrety, które nie są moje. Choć, teraz i są moje. Westchnęłam ciężko. Teraz muszę jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
-Byłam pijana . Dopiero wczoraj, podczas porządków, znalazłam wpis w starym dzienniku z tamtego dnia – skłamałam szybko. – A wiecie co jest najlepsze? – brnęłam dalej w swoim wywodzie. – Jak kiedyś znów byłam pijana to on wyznał mi miłość.
Uh, powinnam uważać co mówię. Albo po prostu zamknąć się.
-A którego z nich kochasz bardziej? – spytała Amy.
-Teraz to już nie wiem. Ten drugi udaje zimnego, egoistycznego, samolubnego wa… faceta. Jednak prawda jest taka, że jest zupełnie inny. Troskliwy, wspaniały, tylko ta jego maska. Chociaż, po tym co przeszedł to nie dziwię się mu. Czuję się za to odpowiedzialna. Zresztą, chcę o tym zapomnieć. Zaszalejmy!
Zamówiłam kilka trunków, a dziewczyny jakieś soki. Gdy połowa zniknęła, zaczęło nam odbijać. Ashley zadzwoniła do swojego byłego chłopaka i powiedziała mu, że go nadal kocha; Amy nie była lepsza – zadzwoniła do swojej znajomej, która miała załatwić jakiś chłopaków; Samantha i Nicole stanęły na stoliku, ściągnęły koszulki i zaczęły tańczyć. Serena próbowała je powstrzymać a Kelly śmiała się z tego. Natomiast ja, dopingowałam nowym tancerką. Po jakiś 10 minutach od telefonu Amy, pojawili się grupka 20 kilku letnich chłopaków. Sam i Nicole zeskoczyły ze stolika i przyległy do nich. Po chwili ustawili kilka stolików koło siebie i zaczęli tańczyć. Ja, Amy, Serena, Samantha i Nicole dołączyliśmy do nich i już po chwili cała nasza ósemka wyginała się do Who Let The Dogs Out. Ściągnęłam bluzkę i zrzuciłam buty. Jeden z nich trafił Nicole, a drugi wylądował na stole, obok Kelly.
-Przepraszam – krzyknęłam i wróciłam do śpiewania.
Zeskoczyłam ze stolika i wlałam sobie do szklanki wódki i jakiegoś soku. Wypiłam drinka jednym haustem. Potrząsnęłam głową i wybrałam numer Damona. Niestety nie odebrał, więc nagrałam się na pocztę.
-Damon? To ja. Elena. My… Musimy pogadać – powiedziałam i rozłączyłam się.
Wskoczyłam na stolik i znów zaczęłam tańczyć. Po jakiś 20 minutach usiadłam obok Kelly i uśmiechnęłam się do niej.
-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
-Dzięki.
Wlałam do szklanki soku i zaczęłam popijać go powoli. Gdy dosiadły się do nas dziewczyny, Samantha nalała każdej z nas whisky, wzniosłyśmy toast za przyszłą pannę młodą i upiłyśmy trochę alkoholu.
-Wow - wyrwało się Amy.
-Ale on… - zaczęła Serena.
-…przystojny – dokończyła za nią Nicole.
-Kochane, on jest idealny – rozmarzyła się Samantha.
-O kim wy mówicie? – spytałam.
-Odwróć się – szepnęła Ashley, a ja zrobiłam to, jednak gdy zobaczyłam o kim mówią popatrzyłam się na dziewczyny.
-O cholera – zaklęłam. – Tylko nie on.
-Znasz go? – zapytała zaciekawiona.
-Tak, to jest właśnie ten chłopak, o którym wam mówiłam. Ten, któremu…
-Idzie tu! – pisnęły Amy, Nicole i Samantha równocześnie.
-Eleno? – usłyszałam ten wspaniały głos starszego z braci. – Eleno, widzę Cię, nie ma co się chować.
-Cześć Damon – odparłam i odwróciłam się do niego. – Gdzie Stefan?
-A skąd mam wiedzieć? Ty z nim chodzisz – powiedział kpiąco. – Wrócił od Ciebie niezadowolony i wyszedł.
-To jest ten drugi, tak? – usłyszałam Amy.
-Tak – opowiedziałam.
Biedny Stefan, nie potrzebnie na niego nakrzyczałam. I kazałam mu wyjść. Wstałam i podeszłam do Damona.
-Ubierz się – powiedział. – Wracamy do domu.
-Nie. Chcę wiedzieć gdzie jest Stefan.
-Mówiłem, że nie wiem gdzie jest mój braciszek.
-Co??!! – krzyknęła Nicole. – Zakochałaś się w nim i jego bracie?
-Tak jakoś wyszło – mruknęłam, spuszczając głowę.
Damon prychnął, powiedział, że mamy wracać, jednak gdy znów odmówiłam sięgnął po moją koszulkę i mimo moich protestów założył mi ją, a potem ubrał mnie w kurtkę. Kiedy on poszedł uregulować mój rachunek, ja wypiłam szybko napój, pożegnałam się z koleżankami i gdy miałam podejść do chłopaków wampir wrócił i przerzucił mnie sobie przez ramię. Wziął moją torebkę, po czym kierował się w stronę wyjścia.
-Cześć! – krzyknęłam i pomachałam moim towarzyszą.
Będąc na zewnątrz powiedziałam, że chcę zejść, jednak Damon zignorował to. Próbowałam mu się wyrwać, ale byłam zbyt pijana, więc zrobiłam identyczną minę jak Fiona gdy Shrek niósł ją na ramieniu w pierwszej części ich przygód. Chłopak zaniósł mnie do swojego auta i po otworzeniu drzwi zapiął mnie na miejsce pasażera, a sam usiadł za kierownicą.
-Co Ci strzeliło do głowy?
-Słucham?
-Pytam, dlaczego się upiłaś.
-A, o tym mówiesz. Stefan, Ty, śmierć Rica i mój wampiryzm.
-Co do tego mam ja i mój brat?
-Doskonale wiesz. Wybrałam go, gdy byłam jeszcze człowiekiem i nie pamiętałam kilku rzeczy, które TY mi usunąłeś – wypaliłam i spojrzałam na Damona.
Wyłączył uczucia. Zabolało mnie to, jednak postanowiłam go zignorować.
Nie pamiętam nawet, jak dojechaliśmy do domu. Ostatnie co wiem, to to, że obróciłam się w kierunku okna. Widocznie zasnęłam i potem któryś z braci (obstawiam Stefana) zaniósł mnie do tego pokoju.

Chłopacy nadal się kłócili. Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do drzwi. W połowie drogi zatrzymałam się, tuż po tym, jak podłoga zaskrzypiała pod moimi stopami. Zamarłam, a podniesione głosy momentalnie ucichły. Stałam w bezruchu, bojąc się oddychać. Po kilku chwilach, które wydały mi się wiecznością, Stefan i Damon wrócili do przerwanej konwersacji. Rozmawiali ciszej, więc podkradłam się do drzwi. Delikatnie je otworzyłam i wyszłam z pokoju.
-…musisz o nią dbać! Wychodzisz nagle i co?! Zostawiasz ją na pastwę losu! Mogła wczoraj kogoś zabić!
-Jak mam to robić, skoro ty ciągle się wtrącasz?! Żałuję, że doprowadziłem do końca twoją przemianę.
-A ja, że nie zabiłem Cię kiedy tylko miałem ku temu okazję.
-Zawsze możesz to zrobić teraz.
-Zrobię to, gdy nie będziesz na to przygotowany.
-Wtedy Elena…
-Nie obchodzi mnie Elena.
-Tak, jasne.
-Wiesz, mam dość Ciebie, tego cholernego miasta i jego mieszkańców – powiedział Damon i złamał coś. Po chwili usłyszałam jęk Stefana i głos jego brata – Żegnaj braciszku.
Wampir ruszył ku schodów, więc ja zaczęłam szybko po nich schodzić, udając, że nic nie słyszałam. Zmierzyłam się z nim wzrokiem, jednak gdy zobaczyłam Stefana podbiegłam do niego. Miał w brzuchu kołek. Pomogłam mu się go pozbyć, zaprowadziłam go na kanapę i przyniosłam mu krwi.
-Przepraszam. Nie mogę się pogodzić z byciem wampirzycą i stratą Alarica.
-Ja również przepraszam. Powinien być z Tobą cały czas.
Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego.
-Co się stało?
-Pokłóciłem się z Damonem.
-A już myślałam, że między wami wszystko jest już w porządku.
-Bo tak było.
Wtuliłam się w Stefana a on zaczął gładzić moje plecy.
-Chcesz trochę krwi?
Pokiwałam przecząco.
-Nie smakuje Ci krew zwierząt.
Mimo iż było to stwierdzenie, powiedziałam Tak.
-To nie jest Twoja wina. Po prostu jest ona jakaś… dziwna. Mam nadzieję, że przywyknę do jej smaku.
-A więc o to chodziło wczoraj.
Pokiwałam głową. Wampir odgarnął mi pasmo włosów znad czoła.
-Przepraszam, że wczoraj wyjechałem i zostawiłem Cię z moim bratem.
-Nic się nie stało.
Stefan położył pusty woreczek na stole i włączył jakiś film. Oglądaliśmy go przez jakiś kwadrans, gdy nagle usłyszałam huk dobiegający z pokoju Damona. Poderwałam się i spojrzałam na mojego chłopaka.
-Zobaczę co robi i wracam. Będę za kilka minut.
Wyszłam z salonu i skierowałam się do sypialni niebieskookiego wampira. Zapukałam, a gdy usłyszałam ciche warknięcie weszłam. To, co ujrzałam w środku zwaliło mnie z nóg. Na łóżku Salvatore’a stały dwie walizki. Jedna z nich była pełna, a druga powoli zapełniała się. Podeszłam do chłopaka i położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Damon?
Wampir zrzucił ją i uparcie mnie ignorując, wziął dwie ostatnie pary spodni ze szafy.
-Damon, proszę, porozmawiajmy.
-O czym?
-O tym, co robisz. Atakujesz Stefana i teraz wyjeżdżasz. Dlaczego?
-Bo mam was wszystkich dość – odpowiedział i wszedł do łazienki. Wyszedł z niej z kolejnymi swoimi rzeczami. Zszokowana patrzyłam jak chowa je do pudełka, które kładzie obok walizek.
Podszedł do szuflady i wyciągnął z niej kilka podkoszulków, które starannie ułożył na spodniach. Następnie wziął karton i przełożył do niego książki, jakąś szkatułkę, oraz notes oprawiony w czarną skórę. Po chwili, do kartonu trafił piórnik.
-Damon, zostań. Proszę, nie musisz tego robić. Tu wciąż są osoby, które Cię potrzebują – powiedziałam, na co on zaśmiał się ironicznie.
-Ciekawe kto – mruknął pod nosem.
-Ja, Stefan… - urwałam, ponieważ nie wiedziałam, jak .
-Wy się nie liczycie. Macie siebie i dalej nie wiesz kogo wymienić.
-Jeremy – wypaliłam. – Mój brat też był związany z Alariciem. Tylko Ty możesz mu pomóc – dodałam. – Wiesz jak zareagował na moją przemianę – powiedziałam, przypominając sobie mojego młodszego brata. Nie był zadowolony z powodu tego kim jestem. Starał się to ukryć, jednak nie wyszło mu to.
-Przejdzie mu.
-A ja?! Obiecałeś mi coś! – krzyknęłam. – Mówiłeś, że nigdy mnie nie opuścisz, że mnie kochasz. I teraz co? Łamiesz swoje słowa!
Wampir podszedł do okna.
-Czasy się zmieniają – rzucił.
-Kłamiesz. Jesteś mi potrzebny! Gdzie jest ten Damon, który był ze mną w motelu?
-Zniknął jakiś czas temu i nigdy nie powróci. Pogódź się z tym. I nie kłam, że mnie potrzebujesz. Masz wiewiórkożercę i innych swoich znajomych. Więc teraz daj mi spokój – odwrócił się i popatrzył się na mnie. Nie był to ten wzrok co zwykle. Jego spojrzenie wydawało się mówić Daj mi spokój, kobieto, mam Ciebie dosyć!
Zabolało mnie to. Wiedziałam, że kłamałam jednak to i tak bardzo bolało. Wyglądał jakby płakał, jednak jego mina niczego nie zdradzała.
Zwalił walizki na podłogę. Obserwowałam jak bierze karton pod pachę a rączki walizek w dłonie. Patrzyłam jak zbliża się do drzwi. Chciałam do niego podjeść, jednak jego słowa zatrzymały mnie.
-Daj sobie spokój, Eleno. Sama dobrze wiesz, że pomiędzy nami nie mogło nic zajść. Po co się oszukujesz? Zresztą, po co cię tłumaczę? Nie jesteś moją żoną, czy też dziewczyną. Tak więc, żegnaj Eleno. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli się więcej spotykać.
To zabolało o wiele bardziej niż tamto. Czułam się tak, jakbym była rozdzielana na miliony kawałków, a każdy z nich na jeszcze mniejsze, które zostały rozrzucone po całym świecie. Podeszłam do łóżka, na którym do niedawna spał Damon i położyłam się na nim. Usłyszałam, jak silnik jego samochodu się zapala, a potem staje się coraz mniej słyszalny, aż w końcu przestaję go słyszeć.
Zaczęłam płakać. Stefan momentalnie znalazł się obok mnie.
-Zrobił ci coś? – zapytał, a ja pokręciłam głową.
-On… wyjechał…
Wampir zaczął mnie pocieszać, całować, przytulać, lecz to nie pomogło. Czułam, że wciąż jestem rozrywana.

~Damon~

Po półgodzinnej jeździe zatrzymałem się. Wysiadłem z samochodu. Chciałem wracać, przytulić Eleną i powiedzieć jej, że to, co mówiła to prawda. Jednak nie mogłem tego zrobić.
Elena wybrała mojego brata, a ja… muszę zniknąć. Nawet pomimo wydarzeń kilku ostatnich dni. Nie wytrzymałbym dłużej nic nie robienia i patrzenia jak ta dwójka jest ze sobą. To bolało niczym kołek wbity w ser… Nie! Ten ból jest niczym w porównaniu do tego, który teraz rozsadza mnie od środka.
Poczułem, że nie dam rady dużej chować uczuć i łzy, które trzymałem w sobie przez ten cały czas, popłynęły mi po policzkach. Płakałem i… nie wstydziłem się tego. Zaczął padać deszcz. Momentalnie zmokłem, jednak to nic.
Stałem tak przez całą ulewę. Gdy tylko ciemne chmury odeszły, przebrałem się w jakieś suche ubrania i ruszyłem w dalszą drogę. Drogę, która oddalała mnie od tego rodzinnego miasta. Drogę, która miała mi pomóc zapomnieć o wszystkich uczuciach. Drogę, dzięki której oddalałem się od Niej. Od Jej śmiechu, maleńkiej twarzyczki, radosnych oczu, słodkich ust i melodyjnego głosu. Z każdą sekundą oddalałem się od niej. Od Eleny Gilbert, której jako jedynej, od czasu mojej przemiany, udało się wejrzeć w głąb moich uczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest dla mnie jak skarb. Dzięki nim wiem, że mam dla kogoś pisać, wiem, że na tym świecie są ludzie, którzy cieszą się z każdego nowego rozdziału i czekają niecierpliwe na każdą kolejną część wytworu mojej wyobraźni.
Za każde kolejne serdecznie dziękuję,
Claire.